Odcinek VII – Milestone

W zdrowym ciele zdrowy duch?! A może jednak najpierw trzeba zadbać o ducha, a dopiero konsekwencją tego będzie zdrowe ciało? W dzisiejszym odcinku nie chcę odpowiedzieć na to pytanie. Zostawiam to ewentualnie do Twojej refleksji drogi czytelniku. Mnie do niej skłonił już dawno temu jeden z moich klientów, Pan Maurycy.

Pan Maurycy jest szefem działu bezpieczeństwa w firmie z branży automotive. Razem robiliśmy duży projekt z zakresu ochrony danych osobowych. Od razu załapaliśmy świetny kontakt. Nasze częste rozmowy, za każdym razem schodziły na tematy life stylowe, w szczególności o zdrowiu właśnie. I tak na przykład Pan Maurycy potrafił godzinę przekonywać mnie o cudownych właściwościach kurkuminy. Był jej fanem do tego stopnia, że nosił ją zawsze przy sobie i dodawał absolutnie do każdego posiłku. Mnie też proponował podczas wspólnego lunchu 😊 Kwestie żywieniowe nie były jednak w wykładach Pana Maurycego najważniejsze. On koncentrował się przede wszystkim na zdrowiu psychicznym. Dużą wagę przywiązywał do prozdrowotnego działania snu i odpoczynku od pracy. Miał w tym zakresie dużo własnych przemyśleń, ale też dużo się w tym zakresie edukował. Raz polecił mi nawet książkę pt. „Mnich, który sprzedał swoje Ferrari”. Książka rozpoczyna się od sceny, w której znany prawnik dostaje zawału na sali sądowej z powodu przepracowania… Finalnie książki tej nie przeczytałam, ale już sam tytuł i ta pierwsza strona były dla mnie dość wymowne i pobudziły moją wyobraźnię. Wiedziałam, że brakuje mi asertywności w pracy i scenariusz z tej pierwszej strony książki może równie dobrze być scenariuszem mojego życia. Trochę mnie to przeraziło, ale z drugiej strony skłoniło do jeszcze bardziej intensywnej pracy, ale tym razem nad sobą i moją duszą.

Najważniejszą jednak prawdą życiową, którą Pan Maurycy się ze mną podzielił, była ta o urlopie. Otóż według Pana Maurycego urlop powinien trwać nie jeden, nie dwa, lecz przynajmniej 3 tygodnie. Zgodnie z jego teorią, w ciągu zaledwie tygodnia odpoczynku nasz organizm nie jest w stanie się zrelaksować. Jest niejako w stanie „po odstawieniu” pracy. Dopiero w drugim tygodniu możemy liczyć na jakąkolwiek regenerację. A po co zatem jest trzeci tydzień? Po to, aby organizm na spokojnie przygotował się do powrotu do pracy 😉Nieźle co? Brzmi niepozornie, a jednak ma wielką moc. Z perspektywy czasu, uważam, że realizacja tej ekstrawaganckiej, jak mi się wtedy wydawało rady Pana Maurycego, okazała się kamieniem milowym mojej wewnętrznej przemiany. Zanim ona jednak nastąpiła powolutku zaczął we mnie kiełkować bunt wobec nadgodzin, zarwanych nocy czy też odkładanych urlopów. Rozbudziłam w sobie nowe spojrzenie na to, jak dbam o siebie. Mam wrażenie, że w mojej głowie zaczęły się wtedy tworzyć nowe połączenia nerwowe. Zmiana trybu życia stała się jedynie kwestią czasu.

Ciąg dalszy nastąpi 😉

P.S. Pan Maurycy oczywiście ma inne imię. Piękne i dostojne. W trosce jednak o jego dane osobowe, nie ujawniłam go.

Brak komentarzy

Zostaw odpowiedź