10 rzeczy, które zaskoczyły mnie na Teneryfie

Wieczna wiosna

Na Teneryfę przeprowadziłam się głównie ze względu na pogodę. Rzecz jasna, zanim dokonałam wyboru wyspy i konkretnego miejsca na wyspie, dużo o tej pogodzie czytałam. Śledziłam nawet specjalistyczne aplikacje meteorologiczne. Można powiedzieć, że byłam dobrze przygotowana. Mimo jednak mojej dość obszernej wiedzy, pogoda na Teneryfie i tak mnie zaskoczyła. Niby wiedziałam, że będzie ciepło przez cały rok, a jednak nadal niedowierzam, że tak naprawdę jest. Często łapię się na tym, że zaglądam do aplikacji z obawą, że wskaże ona na ostre załamanie pogody. Mróz i śnieg jednak się tutaj nie pojawiają ? Oprócz tego na Teide oczywiście. Przy czym ten śnieg był jedynie podczas kalendarzowej zimy i to ponad 3 tysiące metrów nade mną. Nie miał szans zaburzyć mojego upojenia słonecznego ? Wręcz dodawał w zimie uroku całej wyspie.

Temat pogody na Teneryfie to jednak temat rzeka. Dobrze jest wiedzieć, że słynna wieczna wiosna na Teneryfie jest średnią z pomiarów z całej wyspy. Wyspa natomiast jest szeroka i wysoka, co sprawia, że pogoda tak naprawdę jest różna. Są miejsca niamal wiecznie słoneczne i takie gdzie zazwyczaj są gęste chmury, z których często pada deszcz. Różnica temperatury pomiędzy poszczególnymi miejscami sięga czasem nawet 15 stopni. Więcej na temat pogody na Teneryfie możesz przeczytać w tym wpisie.

Góry i doliny

Kolejna ciekawa rzecz na Teneryfie to jej ukształtowanie terenu. Ten temat potraktowałam po macoszemu, bo przed przyjazdem wiedziałam jedynie, że na Teneryfie na jej środku jest wielki wulkan Teide, na zachodzie klify Los Gigantes, a na wschodzie góry Anaga. Wiedziałam więc, że jest górzyście, ale nie wiedziałam, że tak naprawdę cała Teneryfa to jedna wielka góra. Góra ta w wielu miejscach, nie tylko w Los Gigantes, wychodząc z oceanu, pnie się od razu ostro w górę. Zaskoczyło mnie, jak bardzo jest tutaj górzyście i tym samym stromo. Wyczynem jest poruszanie się rowerem czy hulajnogą. Jeżeli jakieś się zdarzą, to zazwyczaj mają dodatkowy napęd elektryczny. Na szlakach górskich też nie widziałam wielu rowerzystów. Na pewno nie są to takie ilości, jak w polskich górach, czy nawet austriackich. Również można spotkać więcej chodziarzy niż biegaczy.

Mirador La Garañona – punkt widokowy na północy wyspy. Widoczne stamtąd klify robią wrażenie. Polecam spróbować lody w kawiarence obok 😉
Wspinamy się do centrum Garachico.

Otwartość na innych ludzi

Otwartość Kanaryjczyków na innych ludzi jest uderzająca. I nie chodzi mi o bycie miłym dla klienta w restauracji. Ktoś mógłby takiej otwartości zarzucić, że jest na pokaz, dla turysty. Chodzi mi o zachowanie na co dzień, między kanaryjczykami przede wszystkim. Standardem bowiem jest, że w mniejszych miejscowościach wszyscy się na ulicy głośno pozdrawiają i witają. Jeżeli się znają, to zawsze przystają na chwilę, żeby porozmawiać. Robią tak nawet auta na drodze. W tym przypadku dodatkowo jeszcze jest obowiązkowe pozdrowienie znajomego dźwiękiem klaksonu. Na początku czułam się z tym nieswojo. Trąbienie kojarzyło mi się z czymś nieprzyjemnym, problemem. Jest to jednak tak popularny zwyczaj, że i ja zmieniłam swoje nastawienie i wręcz wyczekiwałam, kiedy na mnie ktoś zatrąbi 😉 Ten pierwszy raz nastąpił i przysporzył mi uśmiechu do końca dnia. Sama jednak jeszcze się nie odważyłam i na razie nie używam klaksonu…

Kolejna bardzo charakterystyczna oznaka otwartości, to notoryczne stosowanie w rozmowie zdrobnień. I tak na przykład, normą jest zwrócenie się do mężczyzny 30+ – Que tal niño? (Jak się masz dzieciaku), a do dojrzałej Pani  – Hola cariñosa! (Cześć złotko), czy też – Como estas melocotóna? (Jak się masz brzoskwinko).

Wielki problem otyłości

To był dla mnie nie lada szok. Wydawało mi się, że na Teneryfie je się głównie owoce, warzywa i połowy z oceanu, a tutejsi ludzie żyją tym samym w zdrowiu. Tymczasem Hiszpanie, w tym przede wszystkim właśnie Kanajryjczycy, cierpią na otyłość. W tym temacie przodują w Europie i gonią Amerykanów. Szkoła, do której chodzą moje dzieci, walczy z tym problemem. Wprowadziła całkowity zakaz spożywania przetworzonych słodkości. Tolerowane są jedynie domowe wypieki. Dzieci nie uświadczą w szkole czekolady, batonów czy też kolorowych napojów. Regularnie szkoła przypomina również rodzicom o skali problemu z otyłością wśród dzieci i zachęca do wprowadzenia zdrowych nawyków żywieniowych w domu. Ten temat również rozwinę w oddzielnym wpisie, bo zdrowy tryb życia jest bardzo bliski mojemu sercu.

Monumento La Maternidad (Francisko Borges Salas) w parku García Sanabria.

El español es fácil

Język hiszpański jest prosty! O tym też nie miałam pojęcia. A naprawdę tak jest! To jest okoliczność, z której bardzo się cieszę, bo znacznie ułatwiło mi to początki aklimatyzacji. Moim zdaniem poziom A1 da się opanować w kilka tygodni. Ja naprawdę szybko zaczęłam mówić na zasadzie Kali jeść, Kali pić. Schody z hiszpańskim zaczynają się dopiero wtedy, kiedy chcemy wejść na wyższy poziom i używać odpowiednich czasów. W języku hiszpańskim podobnie zresztą, jak w języku polskim, czasowniki mają zmienne końcówki. Ja właśnie jestem na etapie uczenia się tych czasów i potwierdzam, że z tym jest już gorzej. Mam jednak dużą motywację, bo aż się rwę, aby wreszcie móc swobodnie ze wszystkimi porozmawiać.

Szkoła na pół etatu

Mam dwoje dzieci. Kalina ma 6 lat, a Sebastian 5. Chodzą tutaj do hiszpańskiej szkoły publicznej, a dokładnie zespołu szkolno-przedszkolnego (Colegio de Educación Infantil y Primaria). Odpowiednio do pierwszej klasy i przedszkola. Temat szkoły i aklimatyzacji dzieci jest szeroki i na pewno go opiszę już niedługo, kiedy zakończy się obecny rok szkolny. Będę miała wtedy większe rozeznanie i łatwiej będzie mi ten temat podsumować. Na razie jednak odniosę się jedynie do godzin szkolnych. Otóż zarówno w przedszkolu (wszystkich grupach), jak i w szkole podstawowej (też wszystkich klasach), zajęcia trwają równo 5 h. O ile w szkole podstawowej mnie to aż tak nie zdziwiło, to w przypadku przedszkola już tak. Sebastian zaczyna przedszkole o 9:15 i kończy o 14:15. Można co prawda zostawić dziecko w świetlicy na dodatkową, płatną godzinę, ale w praktyce przedszkolaki i pierwszoklasiści z tego nie korzystają. W świetlicy zostają jedynie starsze dzieci. Teoretycznie dla dzieci szkolnych, w tym też pierwszej klasy, powinny być dodatkowe zajęcia pozalekcyjne. W tym roku jednak koronawirus je „skasował”. Na kolejny rok szkolny widziałam jednak już jakieś grafiki. Hitem z ostatnich dni jest też dla mnie to, że w czerwcu przedszkola i szkoły funkcjonują jeszcze o jedną godzinę krócej…

Dzikie kury

Na Teneryfie żyją dzikie kury. Całe kurze stada. To standard zobaczyć tutaj kurę, która przeprawia przez drogę swoje pisklęta. Wszystkie auta wtedy się zatrzymują, zapewniając takiej kurzej rodzince bezstresową przeprawę na drugą stronę drogi. Kury żyją najczęściej w miejscach, gdzie można liczyć na jakieś dobre jedzonko. W praktyce więc może to być wszędzie. Na Teneryfie też przekonałam się, że kury potrafią latać. Byłam świadkiem, jak spłoszona kura rzuciła się w barranco (wąwóz). Myślałam, że to kura-samobójca, a ona faktycznie przeleciała barranco na drugą stronę. Taka to była szalona kura.

Spokój na drodze

Nie wiem, czy to hiszpańska natura, czy efekt jeżdżenia po pięknej wyspie, którą da się całą objechać w 3 h, ale tutaj kierowcy nigdzie się nie spieszą i pozbawieni są agresji. Na autostradzie standardowo można się poruszać z prędkością 120 km/h. Średnio jednak auta jadą ok 100 km/h. Górnej granicy nikt nie przekracza. W strefie zabudowanej również wszyscy jeżdżą przepisowo, a czasem jest to jedynie 30 km/h. Zaskoczeniem dla mnie było również to, że odwrotnie niż w Polsce, zarówno na mieście, jak i na autostradzie najszybsze są autobusy (tzw. guagua- guagua).

Bank jedynie dla cierpliwych

Temu tematowi też poświęcę kiedyś osobny wpis. Na razie jednak ograniczę się do stwierdzenia, że w tutejszym banku w celu założenia dwóch kont, łącznie spędziłam więcej czasu niż czas, który też łącznie spędziłam w polskim banku na zaciągnięcie trzech kredytów. Z mojego doświadczenia wynika, że aby założyć konto w hiszpańskim banku trzeba na jedną wizytę zarezerwować jakieś 1,5 h i modlić się, aby na jednej wizycie udało się wszystko załatwić. My niestety przy okazji zakładania każdego konta byliśmy po 3 razy i myślę, że to jest standard. Przez ten czas pracownik w banku cały czas coś wyklikiwał, konsultował, przedkładał nam do podpisu. Kiedy zapytałam go o to, czemu tak długo to trwa, odpowiedział mi: Porque esto es españa (bo to jest Hiszpania) i rozłożył ręce. Później jeszcze rozwinął wątek, że ilość procedur i dokumnetów w hiszpańskich bankach wzrosła po kryzysie z 2008 -2013  r. W praktyce bank musi mieć naprawdę dużo potwierdzeń tego, że klient dobrze wszystko zrozumiał i jest świadom tego, co podpisuje. Nieważne czy chodzi o założenie konta czy zaciągnięcie kredytu. To tłumaczenie, choć sensowne, do mnie nie trafiło. Moim zdaniem problem tkwi w niejasnych przepisach i pokomplikowanych procedurach.

Powszechna mañana

Faktem jest tutaj to, co się utarło mówić o południowcach. Faktycznie załatwianie spraw nie idzie szybko. Standardem jest odkładanie wszystkiego na później. Czasem mam wrażenie, jakby czas się tutaj zatrzymał albo ludzie o jego upływie zapomnieli. Na pewno jest to coś, co trzeba zaakceptować, aby się tutaj dobrze czuć. Znam historie wielu osób, którym nie udało się wczuć w ten klimat i zdecydowali się jednak tutaj nie osiedlać na dłużej. Więcej na ten temat, pewnie też kiedyś wypowiem się w odzielnym wpisie.

Tymczasem hasta luego (PA)!

Brak komentarzy

Zostaw odpowiedź